-Caroline-
Lodowata otchłań niebieskich tęczówek.
Pod wpływem tego obrazu zerwałam się z łóżka zalana
zimnym potem.
Wyczuwałam tu czyjąś obecność. Mój wzrok automatycznie
powędrował do okna. Otwarte. Wstałam i podeszłam do niego. Noc była
prześliczna. Wytężyłam swoje zmysły i nasłuchiwałam. Nie usłyszałam nic, mimo
to miałam dziwne uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Z westchnieniem zamknęłam
okno. Zdążył uciec, ale czego tu chciał? Położyłam się z powrotem i owinęłam
ciepłą pościelą. Po raz kolejny śnił mi się Klaus i najwyraźniej znów mnie
odwiedził w nocy. I nie wiedzieć czemu nie byłam z tego faktu zła. Wręcz
przeciwnie. Mimo strachu który przeżywałam, wywoływało to we mnie bardzo
pozytywne uczucia. Ale czy to możliwe, aby taka bestia jak on, miała serce,
które można pokochać? Stop, o czym ja myślę! Przecież to mój najgorszy wróg! W
dodatku zniewolił mojego chłopaka, który teraz dla mnie cierpi w jakichś górach!
Ale te jego nieziemsko błękitne oczy… Nie, ja kocham Tylera! Ale czy na pewno?
Nie widziałam go od tak dawna, a niegdyś ogniste uczucie zaczynało gasnąć.
Przecież Klaus był blisko i w każdej chwili mogłabym pójść do niego. Tylko w
jakim celu? Mój wzrok mimowolnie powędrował w stronę toaletki na rysunek, który
mi podarował ostatniego balu. Może on jednak ma serce? Tylko że leży ono gdzieś
głęboko zarośnięte i ukryte.
Walka moich myśli trwała jeszcze jakiś czas, aż znów
usnęłam.
-Klaus-
Siedziałem w swoim salonie popijając z kryształowej
szklanki whiskey. Na moją twarz wstąpił mimowolny uśmiech, gdy pomyślałem o
Caroline. Co ja najlepszego wyprawiałem, sam nie wiem. Po prostu robiłem to, na
co miałem ochotę, a miałem ochotę patrzeć właśnie na nią. Na jej piękne blond
włosy rozsypane wokół jej niewinnej twarzy, na kształtne, delikatnie rozwarte
usta, na zgrabny nosek i przymknięte powieki anioła. Chyba jeszcze nigdy w
ciągu tysiąca lat mej egzystencji nie myślałem o żadnej kobiecie w taki sposób.
Zawsze była albo nie wystarczająco ładna, albo wystarczająco i po spędzonej
wspólnie nocy z rozkoszą przebijałem ją kołkiem lub wysysałem do cna. Ale
Caroline… Dla niej byłbym w stanie
zrobić niemal wszystko. Czy to są pierwsze oznaki miłości? Nie, nie i jeszcze
raz nie! Głośno sapnąłem i jednym chałstem opróżniłem szklankę do cna. To dla
czego niby po raz kolejny obserwuję ją przez sen? I co więcej, przestaje mi to
wystarczać… Zacisnąłem ręce w pięści i wstałem kierując się do swojej sypialni.
Minąłem wielki zegar wskazujący drugą nad ranem. Jutro o tej porze będzie się
kończył bal zorganizowany przez Caroline… Cholera, czemu wszystko mi się z nią
kojarzy! Po wejściu do pokoju minąłem stolik z moim szkicownikiem, naokoło
którego były rozsypane liczne prace przedstawiające wiadomą osobę… Zignorowałem
to i skierowałem się do łazienki. Po orzeźwiającym prysznicu ułożyłem się do
snu. I znów myślami wróciłem do blond włosej wampirzycy. Pomyślałem, jak kilkanaście
minut temu ujrzałem ją w oknie; bezbronną, rozespaną osóbkę, patrzącą na świat
ogromnymi, wystraszonymi oczyma. Mój oddech przyśpieszył, a pod lewą piersią
coś mi drgnęło. Dotknąłem tego miejsca. Czyżbym ja miał jeszcze ludzkie
odruchy? Westchnąłem i pozwoliłem mojemu ciału odpłynąć do krainy snów.
__________________________
*****
No to prolog mamy za sobą ;p
Mam nadzieję, że zadowalający i proszę o komentarze, bo na prawdę kiedy widzi się chociaż jeden komentarz, od razu chce się pisać ;p
Myślę, że każdy wywnioskował, iż historia rozpoczyna się jeszcze przed powrotem Tylera, jakiś czas po tym, Klaus podarował Caroline rysunek <3 Od tego momentu moja wyobraźnia zaczyna działać i zobaczymy co z tego wyniknie ;p
Następny rozdział postaram się dodać najpóźniej za dwa tygodnie, ale mogę wcześniej, więc nie wahajcie się tu wcześniej zaglądać ;)
No i to by było na tyle.
Do napisania!